22 lutego 1823 roku, niespełna 9 kilometrów od Kalet, w książęcym folwarku Prądy koło Strzebinia, kowalowi Franciszkowi urodził się syn Juliusz. Jego przyszłość wydawała się być wytyczona tak jasno, jak losy jego śląskich rówieśników, odwzorowana na dziejach poprzednich pokoleń. Nauka w pruskiej szkole, przysposobienie do zawodu (w tym przypadku przejętego po ojcu zawodu kowala), obowiązkowa służba wojskowa, a po niej codzienne życie z żoną, dziećmi, może wnukami. I cięż- ka praca na folwarku dla koszęcińskiego księcia. Los jednak chciał inaczej...